piątek, 30 marca 2012

Strata czasu

Jeśli przeznaczyłabym połowę czasu straconego w szkole na przedmiotach, których się nie uczę, który nie będą mi nigdy potrzebne i tych, które polegają na powtarzaniu myśli: " Co jest grane ", mogłabym przez cały rok przeczytać około stu książek w tym połowę w języku obcym.

Tak. Uważam, że chodząc do szkoły tracę czas. Bo ani mi ona kultury nie dodaje, ani nie wynoszę z niej nic pożytecznego, ani nawet nie jestem w stanie odpocząć, bo męczy mnie nauka rzeczy, których uczyć się nie chcę bo to STRATA CZASU! 


Na przykład moja dzisiejsza lekcja geografii polegała na tym, że nauczycielka próbowała mnie przekonać, że nie ma ludzi narodowości perskiej. Kobieta wykształcona, a potrafi głupotę walnąć, że głowa boli. A nauczyciel języka polskiego twierdzi, ze judaizm to odłam katolicyzmu. Ja rozumiem, że każdy popełnia błędy ale coś takiego? Nam wytyka się każdy najmniejszy błąd, cóż może słusznie, ale czemu nie zauważa się swoich? 

Czemu to napisałam? Bo chcę wreszcie w spokoju przeczytać książkę, tak dla siebie. Książkę, która mnie rozwinie, poruszy moją wyobraźnię, zaciekawi, zaintryguje i jednocześnie sprawi, że będę długo o niej myśleć. A co dostaję? Książkę, która ZMUSZA mnie do myślenia, ewentualnie taką, którą czytam dla siebie, ale przez nią zawalam szkołę, która praktycznie (po raz kolejny powtarzam) jest stratą czasu. 

Jeśli miałabym wybrać siedem przedmiotów, na które miałabym chodzić byłyby to język polski, język obcy, historia, wos, w-f i chemia. Dodałabym do tego matematykę, ale bez żadnych funkcji, wykresów, konstrukcji, siatek i tym podobnych rzeczy. Więcej nie potrzebuje, tylko tyle ile mnie ciekawi i wiem, że przyda mi się w przyszłości, nawet w domu, już nie mówiąc o pracy. Muszę poszperać w internecie, poszukać ciekawej książki, napisanej w niezbyt skomplikowany sposób w języku angielskim. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mile widziane :)